Skip to main content
Skip to main content
Koszyk
Wyślij
Państwo

Z rekonstrukcją piersi czy bez? Wasze doświadczenia

Rekonstrukcja piersi to rozwiązanie, które wybiera wiele kobiet po mastektomii, ale niejedyne.

Rozważając operację rekonstrukcji piersi, trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników. I chociaż każda kobieta musi samodzielnie ocenić wady i zalety tego zabiegu, czasami warto posłuchać, co mają do powiedzenia na ten temat inne Amazonki – dowiedzieć się, dlaczego podjęły taką decyzję i jak wpłynęła ona na ich życie.  Oto ich historie.

 

Jednostronna mastektomia z rekonstrukcją

Dla kobiety, która ma odjętą jedną pierś, decyzja dotycząca rekonstrukcji wcale nie jest łatwa. Nie wszystkie pacjentki doświadczają problemów związanych z tym zabiegiem, ale pierwsze dwie historie rzucają światło na potencjalne komplikacje.

Rebecca G. z USA

Rebecca postanowiła połączyć mastektomię z rekonstrukcją. Starannie przemyślała swoją decyzję: „Rozmawiałam z dwoma chirurgami plastycznymi. Uczestniczyłam w spotkaniach w SHARE (nowojorski ośrodek wspierający pacjentki chore na raka piersi i jajników) oraz JALBCA (kampania społeczna sędziów i prawników na rzecz walki z nowotworem piersi)”.

Rekonstrukcja piersi - za i przeciw

Mimo przygotowań procedura okazała się bardziej nieprzyjemna, niż Rebecca się tego spodziewała. „Cały czas czułam ciężar ekspandera. Dolegliwościom fizycznym towarzyszył dyskomfort emocjonalny. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy rozpoczęcie rekonstrukcji podczas mastektomii było rzeczywiście dobrym pomysłem”

Po operacji nowojorczanka musiała się przyzwyczaić do „nowej” siebie: „Nie lubię blizn. Przez dłuższy czas nie mogłam patrzeć na zrekonstruowaną pierś. Wszyscy twierdzą, że wygląda świetnie. Ja uważam, że jest okay”. Inny problem polega na tym, że zrekonstruowana pierś nie dopasowuje się do naturalnej. „Jeśli masz skłonność do tycia – tłumaczy Rebecca – implant wypełniony solą fizjologiczną może sprawiać kłopoty. Gdy przybieram na wadze, moja pierś staje się większa, a zrekonstruowana nie. Mówiono mi, że pomoże mi to utrzymać stałą masę ciała – nieprawda”.

„Nie zrobiłam bodawek. Miałam dość «grzebania» przy moich piersiach. Pomogło mi poczucie humoru męża. Zrekonstruowaną pierś nazywa «bionicznym cyckiem»”. 

 

Kilka lat później Rebecca zdecydowała się na podniesienie naturalnej piersi. „Okazuje się – wyjaśnia – że można wysłać człowieka na Księżyc, ale nie można stworzyć obwisłych 47-letnich piersi, tylko sterczące jak u 17-latki. Chirurg plastyczny zasugerował, bym odpowiednio podniosła drugą pierś. Zawsze miałam ciężki biust. Pamiętam, że chirurg mówił, że po rekonstrukcji mogłabym mieć fantastyczny rowek między piersiami. Kiedyś o tym marzyłam, ale miałam zbyt duży rozstaw piersi”.

Rebecca wspomina dalej: „Zapytałam moich lekarzy (onkologa, radiologa, chirurga i ginekologa), czy podniesienie biustu w jakikolwiek sposób może wpłynąć na kontrolę zdrowej piersi. Wszyscy stwierdzili, że zabieg w niczym nie zaszkodzi”.

Ale rezultat był rozczarowujący. „Procedura była bardziej bolesna, niż przypuszczałam – mówi Rebecca. – Poza tym istniało niebezpieczeństwo, że stracę czucie w piersi. Nie wiem, dlaczego pozwoliłam się na to namówić. Pozwoliłam pociąć absolutnie zdrową pierś. Potem nie wyglądała już jak moja pierś. Może myślałam, że po tej operacji będę «normalna», cokolwiek to znaczy… Tymczasem miałam wrażenie, że straciłam obie piersi. 

 

Zwykle tylko mój mąż widzi mnie nago Jemu to nie przeszkadza. Co z tego, że jedna pierś jest stercząca, a druga obwisła? Wydaje mi się, że bardziej dręczy to chirurga plastycznego niż mnie”.

„Kilka miesięcy po zabiegu – dodaje Rebecca – radiolog uznał, że musi zrobić biopsję mojej «kryształowo czystej prawej piersi», bo nie jest w stanie odróżnić tkanki bliznowatej i nowotworowej. Podniesienie wykonałam rok temu. Teraz boję się mammografii”.

Mimo to Rebecca widzi jedną dobrą stronę rekonstrukcji: „Miło jest wyskoczyć na chwilę do sklepu, nie musząc zakładać biustonosza”. 

Nancy S. z USA

Po tym, jak biopsja wykazała guz o średnicy 2,1 cm w lewym dolnym kwadrancie lewej piersi, Nancy zdecydowała się na mastektomię.

„Nigdy nie brałam pod uwagę tego, że mogłabym nie wykonać rekonstrukcji – mówi Nancy. – Rozmawiałam z przynajmniej ośmioma Amazonkami i dwoma chirurgami plastycznymi. Pierwszy chirurg bardzo długo omawiał rozmaite możliwości. Nie namawiał mnie na żadną z procedur. Wyjaśnił, że wskaźnik infekcji jest większy przy rekonstrukcji dokonywanej podczas mastektomii niż przeprowadzanej jakiś czas po operacji. Łatwo się z nim rozmawiało, sprawił, że zapomniałam o raku, a skupiłam się na kwestiach kosmetycznych. Drugi chirurg był wielkim zwolennikiem rekonstrukcji za pomocą płata z podbrzusza. Pokazał mi mnóstwo zdjęć z zabiegu, co nie było dla mnie przyjemne, ponieważ nie znoszę dobrze widoku krwi, nacięć itd.”.

Jak wyjaśnia Nancy: „Mogłam się skupić na rekonstrukcji, ponieważ prawdopodobieństwo zajęcia węzłów chłonnych było niewielkie. Moje markery nowotworowe nie wskazywały na zaawansowaną chorobę. Chemioterapia została wspomniana pobieżnie ze względu na mój wiek (49 lat). Powiedziano mi, że mastektomia również eliminuje potrzebę naświetlań (w przypadku radioterapii z pewnością zrezygnowałabym z dokonywania rekonstrukcji podczas mastektomii).

 

„Ostatecznie zdecydowałam się na wszczepienie implantu podczas mastektomii. Kiedy dzień po operacji zdjęto bandaże, z radością zauważyłam, że mam «maleńką pierś» (doktor wlał do ekspandera ok. 200 ml soli). To na pewno złagodziło szok po odjęciu piersi. Byłam bardzo zadowolona z dokonanego wyboru”.

Raport histopatologiczny wykazał zajęcie węzłów chłonnych, ale chemioterapia została odłożona do czasu usunięcia drenu. Niestety, pojawiły się komplikacje. „Nie mogłam rozpocząć chemioterapii z założonym drenem ze względu na możliwość infekcji. Zapytałam, czy nie lepiej usunąć implant i rozpocząć chemię. Onkolog zapewnił mnie, że z leczeniem za pomocą cytostatyków mogę poczekać nawet 12 tygodni. Chirurg plastyczny kontynuował rozszerzanie ekspandera dwa razy w tygodniu. Powtarzał mi, jak bardzo jest zadowolony z obecności implantu, ale ja nie podzielałam jego entuzjazmu. Chciałam się go pozbyć”.

„W końcu – wspomina Nancy – po siedmiu tygodniach lekarz mógł usunąć dren. Osiem godzin później miałam 40 stopni gorączki. Przez dobę podawano mi antybiotyk przez kroplówkę, potem usunięto implant. Wreszcie mogłam zacząć chemię i naświetlania”.

Po usunięciu opatrunków Nancy uświadomiła sobie, że ma nowy problem: „Potrzebowałam protezy. Nie byłam przygotowana na taką sytuację. Zajrzałam do książki telefonicznej, znalazłam adres sklepu i po drodze do pracy kupiłam protezę piersi”.

„Czy żałuję podjętych decyzji? Tak – mówi Nancy. – Teraz widzę, że powinnam była poczekać, aż będę pewna, jakie czeka mnie leczenie. Powinnam była być też bardziej asertywna i zażądać usunięcia implantu. Wciąż miałam nadzieję, że może niedługo mój stan się poprawi. Jednocześnie czułam się urażona tym, że chirurg plastyczny przedkładał rekonstrukcję nad potrzebę usunięcia drenu i rozpoczęcia terapii”.

Można by pomyśleć, że takie doświadczenie zniechęci każdego do rekonstrukcji piersi. Trzy lata po zakończeniu leczenia Nancy stwierdziła jednak, że proteza stanowi dla niej „piąte koło u wozu”. 

Rozgrywając mecz tenisa, mocno się pod nią pociła. „Nie mogłam pracować w ogrodzie w samym T-shircie, bez biustonosza, z obawy, że któryś z sąsiadów mógłby się zatrzymać i chcieć ze mną pogawędzić – zwierza się Kalifornijka. – Kiedy uprawiałam bodysurfing z 12-letnim bratankiem, złapałam świetną falę. Gdy ją ujeżdżałam, proteza wypadła mi z kostiumu. Innym razem szukałam stroju na przyjęcie bożonarodzeniowe. Okazało się, że nie mogę znaleźć żadnej sukienki, w której mogłabym się swobodnie «pochylić nad wazą z ponczem», chyba że dekolt sięgał obojczyków. To wszystko sprawiło, że znowu zaczęłam badać możliwości rekonstrukcji. Można powiedzieć, że zapragnęłam odzyskać «wolność»”.

Nancy zaczęła rozważać opcje: „Trzem chirurgom plastycznym zadałam trzy pytania: jaki jest stopień skuteczności wszczepienia implantu w miejsce poddane radioterapii? jakich można spodziewać się powikłań i jaki jest ich udział procentowy? czy efekt końcowy będzie inny niż w przypadku nienaświetlanej tkanki? (nie chciałam rekonstrukcji za pomocą płata z podbrzusza). Okazało się, że ryzyko przykurczu torebkowego wynosi 20%, a zrekonstruowana pierś nie będzie tak miękka jak naturalna, być może będzie trudniej ją dopasować. Dużo czytałam na ten temat i nie miałam większych wątpliwości, dowiedziawszy się, że stopień skuteczności wynosi ok. 80%. Zdecydowałam się na implant i odpowiednie podniesienie zdrowej piersi”.

Rozciąganie tkanki trwało sześć miesięcy i przebiegało bez komplikacji. Wszczepienie implantu wypełnionego solą fizjologiczną i podniesienie piersi też się powiodły. Ale sześć tygodni po operacji Nancy wyczuła stwardnienie tkanki bliznowatej wokół implantu. „Od tego momentu problemy zaczęły narastać. Rok później implant został usunięty”. Po tym zabiegu konieczny okazał się następny – kapsulektomia (wycięcie torebki).

Mimo wszystko Nancy nie traci optymizmu. „Nie podjęłam pochopnych decyzji i zaakceptowałam to, że znalazłam się wśród 20% osób z powikłaniami. Uważam, że to zwykły pech. Żałuję, że nie mogę poddać się rekonstrukcji, żałuję wolności, jaką na krótko dał mi implant – kiedy miałam więcej możliwości ubierania się i mogłam nie nosić biustonosza. Wiem, że dalsze rekonstrukcje nie są mi pisane i że muszę pogodzić się z koniecznością noszenia protezy”.


Jednostronna mastektomia bez rekonstrukcji

Rose O. z USA

Rose przeszła mastektomię we wrześniu 1994 roku. „Kwestia rekonstrukcji nie pojawiła się ani razu podczas licznych rozmów z lekarzami – mówi. – Nie wiedziałam, że mogę rozpocząć proces rekonstrukcji podczas mastektomii. Uznałam, że problem ten zostanie omówiony później”.

Ostatecznie Rose nie zdecydowała się na rekonstrukcję. „Nigdy nie żałowałam, że nie poddałam się rekonstrukcji – zaznacza – ale nie lubię tego, jak bardzo moje ciało jest pozbawione równowagi. Moja zdrowa pierś jest duża, więc bywa to kłopotliwe”.

„Ostatnio mój chirurg plastyczny wspomniał, że jeśli chcę odzyskać równowagę ciała, powinnam rozważyć rekonstrukcję. Zaczęłam czytać na ten temat. W końcu doszłam do wniosku, że wolę usunąć drugą pierś. Nie wiem, czy moje ubezpieczenie to pokryje, skoro jest to inny rodzaj zabiegu. Jeszcze tego nie sprawdziłam. Gdybym miała pewność, że implant będzie bezpieczny i nie spowoduje różnych powikłań, mogłabym rozważać rekonstrukcję. Teraz nie jestem gotowa na podjęcie takiego ryzyka”.

Jak twierdzi Rose, czasem życie z protezą może być zabawne. „Coś śmiesznego wydarzyło się zaledwie kilka tygodni temu. Siedziałam w domu przy komputerze. Nie miałam na sobie biustonosza z kieszonką, więc moja proteza wciąż się przesuwała. Doprowadzało mnie to do szału, więc bez namysłu wyjęłam protezę i rzuciłam ją na komodę. W tym czasie był u nas trzyletni wnuk. Akurat był ze mną w pokoju. Zrobił wielekie oczy, podszedł do komody i dźgnął protezę jednym palcem, a potem pobiegł do mojego męża, wołając: «Dziadku, dotknąłem tego! Fuj!»”.

Mimo tego typu chwil Rose nie czuje dyskomfortu, mając tylko jedną pierś. „Sądzę, że absolutna akceptacja mnie ze strony mojego męża – z dwiema piersiami i z jedną – pozwoliła mi oswoić się ze zmianami, jakie zaszły w moim wyglądzie. Po siedmiu latach z jedną piersią czuję się po prostu sobą. Noszę na swoim ciele blizny po bitwie, zwycięskiej bitwie z rakiem piersi”. 


Obustronna mastektomia bez rekonstrukcji 

Lynne D. z Kanady

Lynne przeszła lumpektomię, a później, kiedy badanie histopatologiczne wykazało, że potrzebna jest kolejna operacja, zdecydowała się na obustronną mastektomię. Nie chciała rekonstrukcji. 

Rzecz w tym, że miałabym piersi, które w naszym społęczeństwie postrzegane są jako atrakcyjne seksualnie. Mogłabym nosić głębokie dekolty, zwykłe kostiumy kąpielowe, tradycyjne biustonosze i nie obawiać się, że stanik może «podjechać». Ale nie chciałam dalszych niepotrzebnych zabiegów. Implanty wypełnione solą fizjologiczną wymagają kolejnych operacji w przypadku stwardnienia, przykurczu torebkowego czy wycieku. Poza tym zrekonstruowana pierś nie wygląda tak samo jak naturalna. Rekonstrukcja za pomocą płata również wiąże się z poważnymi operacjami. Nie zamierzałam znosić więcej bólu, ryzykować infekcji czy blizn. (Choć przeszło mi przez myśl, że metoda TRAM może być dobrą opcją). Bałam się też, że rekonstrukcja może utrudnić badania kontrolne”.


Obustronna mastektomia z rekonstrukcją

Pamela S. z Kalifornii

Pamela ponad dekadę temu przeszła profilaktyczną obustronną mastektomię podskórną. Jest to operacja oszczędzająca skórę, podczas której brodawka pozostaje nienaruszona i zachowuje się jak najwięcej skóry. „Jako trzydziestoparolatka – tłumaczy Pamela – bez objawów choroby, ale z silnym obciążeniem rodzinnym i nienadającymi się do interpretacji mammografami, nie chciałabym mieć «tradycyjnej» mastektomii, nie zgodziłby się na nią też mój chirurg. Jedyną możliwością (poza siedzeniem z założonymi rękami) była mastektomia podskórna z jednoczesnym umieszczeniem implantu pod mięśniem piersiowym większym.

Zasięgnęłam wielu opinii i dogłębnie przeanalizowałam swoje opcje. Mój chirurg podzielił się ze mną swoim doświadczeniem i pokazał mi rezultaty operacji innych pacjentek, które wybrały tę procedurę. Mój mąż, który jest chirurgiem ortopedą, służył mi pomocą, zarówno jeśli chodzi o aspekty kliniczne, jak i emocjonalne”.

Ponad 10 lat później Pamela mówi: „W tamtym okresie niepokoił mnie głównie odpowiedni efekt kosmetyczny. Okazał się bardzo dobry. O ile tego nie zdradzę, nikt nie domyśli się, że miałam obustronną mastektomię z rekonstrukcją”.

Barbara D. z USA

Barbara przeszła obustronną mastektomię po nawrocie. „Zarówno moja babcia, jak i moja mama chorowały na raka piersi. Moja siostra zdecydowała się na profilaktyczną mastektomię z rekonstrukcją. Widziałam jej rekonstrukcję, więc gdy nowotwór wrócił, wiedziałam, że chcę, aby lekarze przeprowadzili mastektomię z rekonstrukcją”.

Barbara nie rozpoczęła jednak rekonstrukcji podczas mastektomii. „Kiedy tuż przed operacją odwiedziłam chirurga plastycznego – wspomina – powiedział mi, że będę musiała poczekać z rekonstrukcją. Potwierdził to, gdy zobaczyliśmy się po mojej operacji. Jak się okazało, usunięto tyle chorej tkanki, że potrzeba było czasu, by reszta się dobrze zagoiła”.

Rezultat? „Ze względu na to, że usunięto tak dużo tkanki, nie było czego rozszerzać. Mój chirurg uważa, że nie należy do końca wypełniać wkładek solą fizjologiczną, więc implant może się trochę ruszać, dzięki czemu pierś zachowuje się normalnie. Brodawki odtworzył ze skóry pobranej z pachwiny, wyglądają bardzo naturalnie. W dodatku nie utraciłam czucia. Najwyraźniej nie każdy ma to szczęście. Jestem bardzo zadowolona z zabiegu. Cieszę się, że nie muszę nosić stanika. Mam tylko jeden i nie używam go zbyt często”.

Decyzja

Jak widać, jest mnóstwo praktycznych i emocjonalnych powodów, by wybrać rekonstrukcję lub ją odrzucić. To bardzo osobista decyzja. Jedyna właściwa decyzja jest taka, jaka wydaje się odpowiednia w danej sytuacji. Czasami okoliczności się zmieniają i trzeba ponownie rozważyć wybór. Ale najważniejsze jest zawsze wzięcie pod uwagę swoich uczuć.

Jesteśmy dla Ciebie

Jeśli stwierdzisz, że mimo rekonstrukcji wciąż potrzebujesz wsparcia dotyczącego równowagi i symetrii, Amoena służy pomocą.